czwartek, 14 lutego 2013

Nasz mały PRL.

Cześć!

Zaskoczył Was tytuł?:)
Pod koniec ubiegłego roku, całkiem niespodziewanie, natrafiłam na tytuł pewnej książki, a mianowicie:
"Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwała, wąsami i maluchem". O ile sam tytuł mnie tylko zaintrygował, opis książki spodobał mi się na tyle by ją dopisać do listy "książek do przeczytania".

"Kolejki po girlandypapieru toaletowego, "Brutal" obok "Pani Walewskiej", rodzinna podróż maluchem do Bułgarii. Czasy, w których panie nosiły trwałą, a panowie "zwis męski". Brzmi znajomo, prawda?  Rzeczywistość PRL-u przeżyliśmy sami albo znamy ją dobrze z filmów Barei. Na pewno warto spojrzeć na ten czas w zupełnie inny sposób. 
Malżeństwo dziennikarzy, Iza i Witek, postanowili na pół roku przenieść się w realia przełomu lat 1981/1982. Zamieszkali w bloku z wielkiej płyty, zrezygnowali z Internetu i komórek, a po Warszawie jeździli fiatem 126p."(...)

Na początku muszę napisać, że Ich podziwiam! Mieć tyle odwagi by zrezygnować z dobroci XXI wieku i przenieść się wraz z córeczką w czasy PRL-u.
Małżeństwo, a właściwie Szabłowski, wpadł na ten niekonwencjonalny pomysł podczas wyjazdu na Kubę, gdzie został zapytany przez tubylca "co tracimy przez kapitalizm?". Uznał, że się tego nie dowie póki sam się nie przekona. I tak małżeństwo razem z Marianną zaczynali gromadzić swoje wspomnienia, swoich znajomych, rodziców by zrekonstruować owy czas. Przenieśli się wraz z rzeczami PRLowskimi do mieszkania na Ursynowie by zacząć eksperyment. Zostawili telefony komórkowe, Internet-codzienny kontakt ze znajomymi na FB, kawę z ekspresu, którą kosztowali w codzienne poranki zamienili na  "plujkę"... Iza zrobiła trwałą, zamieniła ciuchy z H&M na te, pamiętające czasy PRL. Witek uraczył się wąsem i odzieżą typu non-iron.

Sama owe czasy znam jedynie z opowiadań-nie pamiętam kolejek, haseł "co dzisiaj rzucili?", goździków dostawanych na Dzień Kobiet czy produktów na kartki.

Czytając książkę przenosiłam się oczyma wyobraźni a tamte odległe czasy. Wiele sytuacji wywoływało u mnie uśmiech na twarzy. Były też takie, które wywoływały głębsze emocje.

Książkę uważam za świetną! Przywołuje wspomnienia, pozwala przenieść się w tamte czasy, nawołuje do refleksji.

Gorąco polecam wszystkim!

Koszt książki: 34.90

poniedziałek, 11 lutego 2013

Nowości w mojej kosmetyczce.

Cześć Piękne! 
W ostatnim czasie nazbierało się parę kosmetyków, które chciałabym Wam pokazać.
Gotowe? Zaczynamy.
Będąc na zakupach spożywczych w Biedronce natknęłam się(a jakże!) na promocję kosmetyków Bell. Naczytałam się pozytywnych opinii o podkładzie Bell. Skuszona nimi i ceną, zaryzykowałam i wybrałam dwa kolory 01 Beige i 02 Nude. Póki co zaczęłam używać tego jaśniejszego odcienia. Cena? Uwaga-5.99zł. Świetna, prawda?
Będąc w Rossmanie, kupiłam odżywkę do włosów z olejkiem z awokado i masłem karite od Garniera. Jeszcze nie używałam, aczkolwiek spodobał mi się jej zapach. 200ml/ok.8zł.


W Inglocie wybrałam dwa wkłady: 112 AMC Shine 428 Pearl. 10 zł/wkład.


Najwięcej produktów pochodzi z Avonu. Zakupy zrobiłam w kat.2 i 3. W katalogu 2 kupiłam: rewitalizującą maseczkę do twarzy Himalajskie Jagody Goi. Uwielbiam maseczki PlanetSpa, warto czyhać na promocję. Swoją kupiłam za 9.99.
Avon stworzył tez swoją bazę pod cienie, która zbiera wiele pozytywów. Sama przekonuję się co do jej pozytywnych właściwości. Cena:12.99. 


 W katalogu 3 kupiłam zestaw startowy Anew Vitale(25+), w którego skład wchodzą:
 -krem na dzień(15ml),
 -krem na noc(15ml);
 -krem pod oczy1(15ml);
-żel do mycia twarzy(50ml).
Kosztował mnie 29.99zł. Uważam, że to świetna sprawa by sprawdzić czy owa seria się dla mojej cery nada.
Dla osób, które tak jak ja, uwielbiają kredki SuperSHOCK, mam świetą informację. W katalogu 3 pojawiły się dwa kolory: flash i aqua pop. Kosztują 13,99zł.