środa, 26 lutego 2014

Zakupy.

Hej!

Robiłam kolejny raz zakupy w mojej(ulubionej już)aptece internetowej. Uwielbiam ją za niskie ceny leków, kosmetyków. Mowa oczywiście o aptece Gemini.
Oprócz tego co zamawiam w każdym zamówieniu, czyli magnezu, tranu itp., zamówiłam też takie produkty:


Olejek do kąpieli z drzewa herbacianego z wit.A i E. 5.29
Olejek do kapieli z wi.A i E i olejem wiesiołkowym 5.99


Odżywka keratynowa(do paznokci, brwi i rzęs). 8.49
Allergal. Kapsułki żelatynowe z olejkiem w środku przeznaczone dla skóry wrażliwej oraz z problemami alergicznymi. 8.59


Woda termalna Uriage. Chyba nie zamienię jej na nic innego. Pomogła mi latem , pomaga teraz-ideał. 18.99
Mydło pod prysznic Ziaja. Na przekór kalendarzowej zimie, w sojuszu z wiosenną aurą, odchodzę powoli od kokosowych, czekoladowych zapachów i przerzucam się na letnie-tutaj mam agrestowo-jabłkowy:). 5.79
Reduktor cellulitu Ziaja. Wahałam się między tym produktem z kosmetykiem z Tołpy(chyba globalnym serum)i wygrała cena... Ciekawa jestem czy, i jak się spisze. 15.09


Kolejny produkt Ziaji,tym razem z serii PRO-maska uspokająca. 27.99
Płyn Lacalut.


Maska-peeling-żel Tołpa. Lubię ten produkt. Często do niego wracam, pisałam o nim tutaj. 6.89
Regenerum. Serum do paznokci. Chciałam zmienić częstotłiwość używania odżywki Eveline, dlatego padło na to serum. Ciekawa jestem efektów. 10.79
Retimax 1500. Kupiony z przeznaczeniem na pięty. Nic tak nie odżywia i regeneruje moich pięt jak maść z wit.A. Polecam! 3.99

Znacie produkty z mojego zamówienia? Lubicie?


czwartek, 13 lutego 2014

ShinyBox luty.

Cześć Wam!

Pamiętacie przygodę, dość krótką, z KissBoxem...? Od tego momentu nie zamawiałam żadnych pudełek "niespodzianek". Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby to zmienić... Chyba chciałam się przekonać, co będzie walentynkowym boxie, u Shiny zwanym, LoveBox.


Co kryje pudełko?
1)Aromaterapybar. Olejek do masażu i kąpieli. Produkt pełnowymiarowy. 16zł/30ml
2) White Flower's Experience. Trzy rodzaje maseczki błotnej. Produkt pełnowymiarowy. 19zł/zestaw
3) Joko. Maskara Queen Size. Produkt pełnowymiarowy. 26zł/szt.
4) Goldwell. Spray do włosów big finish. 50zł/300ml
5) Bielenda. Multifukncyjny krem CC 10w1. Produkt pełnowymiarowy. 25zł/175ml


Podsumowując- w pudełku mamy cztery produkty pełnowymiarowe. Najbardziej ciekawa jestem tego kremu CC, maseczek i maskary.

Macie swoje pudełko? Co sądzicie o zawartości?


wtorek, 11 lutego 2014

Garść nowości.

Witajcie!

Dzisiaj chciałam Wam pokazać, trochę nowości, które zasiliły moje pielęgnacyjno-makijażowe szeregi.

Skusiłam się na swoje pierwsze zamówienie z Biochemii Urody. Jestem bardzo zadowolona z terminu realizacji, bo w niedzielę wieczorem składałam zamówienie, a w piątek paczka była u mnie.

Co zamówiłam?
1) Tonik z kwasem PHA 6%(kliknęłam też na konserwant) klik
2) Odżywczy żel hialuronowy klik
3) Serum-olejek z witaminą C 10%(ja mam wersję dla cery mieszanej i tłustej) klik


Bałam się, czy dam radę wszystko sama zmieszać. Niepotrzebnie! Wszystko idealnie wytłumaczone, co z czym połączyć.

Blogosferę(i nie tylko) ogarnia szał na pomadki Golden Rose o matowym wykończeniu.
Ostatnio(całkiem niechcący, rzecz jasna:)) zahaczyłam o stoisko Golden Rose i kupiłam dwie pomadki z serii Velvet Matte. Póki co jestem zadowolona, zobaczymy jak będzie dalej.



Kolejne rzeczy, to zakupy z DM. Poprosiłam R. o trzy lakiery, zadanie spełnione z pomocą M.idealnie:).
Chciałam też wypróbować gąbeczkę Ebelin.


To na tyle. Jestem ciekawa, czy macie już jakieś zdanie wyrobione na temat wyżej pokazanych produktów.

piątek, 7 lutego 2014

Ulubieńcy stycznia.

Hej!

Usiadłam, i zdałam sobie sprawę, jak ten czas szybko leci! Jako, że styczeń już w sumie dawno za nami, ja się ogarnęłam i przygotowałam dla Was moich kosmetycznych ulubieńców stycznia.

Na pierwszy ogień tzw."kolorówka"

W styczniu kosmetykami po które sięgałam, gdy wykonywałam makijaż były:


Podkład Revlon Colorstay. Ja używam odcień 150 Buff. Dobrze kryje, nie robi maski, matuje. 
Cienie Inglot. To trio cieni, które gościły często na powiekach: 467 Double Sp.,399 Pearl i 457 Double Sp.


Osławiona w blogosferze maskara Lovely. Kupiłam ją latem, korzystając z okazji, gdy byłam w Rossmanie, gdzie jest szafa Lovely(u mnie jej nie ma, podobnie jak szafy MaxFactor:(). Jest naprawdę fajna! Nie kruszy się, ładnie podkręca rzęsy. 
Paletka do brwi Catrice. Nie wyobrażam sobie teraz nie mieć "czegoś" na brwiach. Bez ich zaznaczenia po prostu ich nie widać. Dlatego, gdy nie robię sobie henny, jaśniejszy cień z paletki jest moim "must have" do podkreślenia brwi.


Trio kosmetyków z TheBalm. Używam ich stosunkowo od niedawna, ale jest to mój jedyny róż/bronzer/rozświetlacz w kosmetyczce więc siłą rzeczy, sięgam po nie zawsze, wykonując makijaż.
Dobrze zainwestowane pieniądze!


Lakiery piaskowe zdobyły moje serce, bez dwóch zdań. Te lakiery, które przedstawiłam lubię za piękne kolory, szybkość wysychania. Sam lakier z P2 uwielbiam też za to, że bardzo długo utrzymuje się na paznokciach pomimo codziennych prac w domu. Swój mam dzięki uprzejmości M.i R., którzy kupili mi go w Dm.

Przechodzimy do pielęgnacji.


Balsam Isana Med z 5,5% mocznikiem, który pomaga utrzymywać mi w ryzach moją przesuszoną skórę. Świetny i tani produkt, który polecam! Dzisiaj kupiłam dla porównania mocniejszą wersję.


Żel-krem Be Beauty. Uwielbiam te żele! Robią doskonale to, co mają robić. I ta cena...!
Płyn micelarny L'oreal. Dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia oczu. Jedynie doczepiłabym się ceny, dlatego kupuję go tylko w promocji. Dla porównania kupiłam ostatnio płyn z Garniera, także możecie czekać na porównanie.



Krem matująco-nawilżający Ziaja. Tani krem, który spełnia swoje założenia. Matuje, nawilża, jest niekomadogenny.
Woda termalna Uriage. Niezbędnik. Zdecydowanie jest to produkt, który będę ciągle kupować.


Szampon wzmacniający Pharmaceris i szampon przeciwłupieżowy Pirolam. Ideały. Świetnie myją włosy, po umyciu nie mam problemów z rozczesaniem, nawet jeśli nie użyję odżywki.


Odżywka odbudowująca Nivea. Kupiona po przeczytaniu pozytywnych recenzji, do których dołączam. 
Odżywka Alverde. O ile z szamponami Alverde i Balea się nie polubiłam, o tyle odżywki bardzo lubię. 

A Wy macie wśród moich ulubieńców jakiś swoich?


środa, 5 lutego 2014

Odkrycie 2014 roku?

Witajcie!

Zaznaczam na wstępie, że to nie będzie recenzja. Na nią jest zdecydowanie za wcześnie.
Chciałam Wam przedstawić moje pierwsze wrażenie o wysuszaczu do paznokci Sally Hansen. 
Pewnie niejedna z Was męczyła się z odciśniętymi śladami poduszki na lakierze po przebudzeniu czy innymi dziwnymi rzeczami, które powstawały na paznokciach, gdy trzeba było szybko wyjść, a lakier nadal był mokry. Z odsieczą przychodzi produkt firmy Sally Hansen. Wpisałam go na swoją "chciejlistę" na początku stycznia. Przymierzałam się do zakupów na allegro, bo tam kosztuje on niecałe 15 zł. Zmieniłam zdanie, gdy zobaczyłam że w Naturze jest w promocji za niecałe 17 zł.


Użyłam ten produkt raz, dlatego po raz kolejny zaznaczam, że to nie recenzja. Jestem póki co naprawdę zadowolona! Lakier bardzo szybko wysechł, paznokcie lśnią, jakbym nałożyła żele. Co więcej, chcąc sprawdzić czy lakier wysechł(oczywiście za szybko), zostawiłam delikatny ślad, który po wyschnięciu zniknął! 
Producent, co prawda zapewnia, że wystarczy 30 sekund by być gotowym. Ja jednak podciągnęłabym ten czas do ok.2 minut. Wysuszacz nakładamy tak jak lakier, a jego pojemność to 13.3ml.
Jest to już drugi produkt firmy Sally Hansen, który pozytywnie mnie zaskoczył(pierwszy to żel do skórek).


Na pewno odezwę się do Was z odpowiedzią, czy przedłuża on trwałość lakieru.