środa, 5 lutego 2014

Odkrycie 2014 roku?

Witajcie!

Zaznaczam na wstępie, że to nie będzie recenzja. Na nią jest zdecydowanie za wcześnie.
Chciałam Wam przedstawić moje pierwsze wrażenie o wysuszaczu do paznokci Sally Hansen. 
Pewnie niejedna z Was męczyła się z odciśniętymi śladami poduszki na lakierze po przebudzeniu czy innymi dziwnymi rzeczami, które powstawały na paznokciach, gdy trzeba było szybko wyjść, a lakier nadal był mokry. Z odsieczą przychodzi produkt firmy Sally Hansen. Wpisałam go na swoją "chciejlistę" na początku stycznia. Przymierzałam się do zakupów na allegro, bo tam kosztuje on niecałe 15 zł. Zmieniłam zdanie, gdy zobaczyłam że w Naturze jest w promocji za niecałe 17 zł.


Użyłam ten produkt raz, dlatego po raz kolejny zaznaczam, że to nie recenzja. Jestem póki co naprawdę zadowolona! Lakier bardzo szybko wysechł, paznokcie lśnią, jakbym nałożyła żele. Co więcej, chcąc sprawdzić czy lakier wysechł(oczywiście za szybko), zostawiłam delikatny ślad, który po wyschnięciu zniknął! 
Producent, co prawda zapewnia, że wystarczy 30 sekund by być gotowym. Ja jednak podciągnęłabym ten czas do ok.2 minut. Wysuszacz nakładamy tak jak lakier, a jego pojemność to 13.3ml.
Jest to już drugi produkt firmy Sally Hansen, który pozytywnie mnie zaskoczył(pierwszy to żel do skórek).


Na pewno odezwę się do Was z odpowiedzią, czy przedłuża on trwałość lakieru.


3 komentarze:

Dziękuję ślicznie za komentarze...:)