Dzisiaj chciałam Wam zaprezentować moje kredki do oczu i linery. Większość z nich mam z Avonu(prawie wszystkie). Wśrod tych produktów mam swoje perelki kosmetyczne, jest tez jeden bubel. A więc zaczynajmy:).
3 kredki avonowe mam z serii żelowej superSHOCK. Myśle, że na ich temat nie ma co duzo mówić, bo jedna z nich stała się słynna na blogach i YT. Bardzo je lubię, kreski po wyschnięciu zastygają, co daję im możliwość długiego utrzymania na powiece. Na linię wodną tez się nadają, bo utrzymują sie cały dzień. Samo malowanie się nimi to czysta przyjemność, bo kredki wręcz suną po skórze. Jedyny problem z nimi, to ostrzenie. Są tak miękkie, że łamią się podczas tej czynności. Ale włożenie ich na chwilę przed ostrzeniem do lodówki ratuję sytuację. Koszt-to ok.17 zł w aktualnych katalogach.
Od góry: plumful, black, sliver |
Kolejne mam z serii glimmerstick diamonds. Te już nie są tak fajne, jak ich poprzednicy. Z tej serii moją ulubioną jest niebieska, idealna na lato. Wielkim rozczarowaniem(dotyczącym koloru) okazała się zielona kredka. W katalogu to piękna zieleń, zaś w rzeczywistości jest taka szaro-zielona... Sa miękkie, łatwo zrobić nimi kreskę. Na linię wodną ich nie polecam, bo pod koniec dnia ich tam już nie znajdziemy. Co najważniejsze-kredki te mają delikatne drobinki brokatu. Nie są one nachalne, bardzo delikatne co daje fajny efekt na oku. Ślicznie się mienią w słońcu. Kredki sa tanie, bo w promocji dostaniemy je za 10.90.
Od góry: black ice, twilight sparkle, emerald glow, smokey diamond |
Ta kredka została zakupiona juz dawno, nie pamiętam ile kosztowała. Również łatwo można zrobić nia kreski. Dodatkowo ma ona gąbeczkę do rozmazywania.
Efekt rozmazania gąbęczką |
Linery
Jak dla mnie nr 1 jest żelowy liner z essence. Swój mam w odcieniu 01 MIDNIGHT IN PARIS, Mam zamiar dokupić sobie zielony. Gdy zmywam makijaz wodą z żelem wieczorem, on pozostaje na swoim miejscu. Dopiero zastosowanie płynu do demakijażu załatwia sprawę jego zniknięcia z powieki. Koszt, to ok.11 zł. Dlatego-ten kto jeszcze go nie kupił niech raz-dwa się ubiera, i leci do drogerii Natura.
Kolejny liner jest z limitowanki Essence I love Berlin. Swój mam w odcieniu 03 BUDDY BEAR. Miałam okres, gdy ciąglę się nim malowałam pomimo tego, że szybko znika z moich powiek. Podobnie jak kredki avonowe, pięknie się mieni. Jak dla mnie minusem jest pędzelek-ja nie lubię tak aplikować linerów, bo sprawia mi to kłopot.
Ostatni liner jest rownież z Avonu. Masakra-jednym słowem. Swój liner mam w odcieniu Gold Shimmer. Ogólnie, to nie lubię serii ColorTrend. Nie kupiłam go, tylko dostałam w jakiejś promocji. Sam kolor jest ladny, ma w sobie delikatne złote drobinki. Po nałożeniu na powiekę, i zaschnięciu tworzą się jakies małe strupki, które mozna bez problemu zdrapać. Mam wrażenie, jakgdyby ważył się na powiekach. I to nie tylko ja odniosłam takie wrażenie. Jak dla mnie to jedna wielka porażka.
Buziaki:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję ślicznie za komentarze...:)